Uchwała rady miasta o powierzeniu aż na 20 lat odbierania odpadów komunalnych, przez specjalnie w tym celu powoływaną miejską spółkę, zostanie najprawdopodobniej uchylona przez wojewodę. Groźba monopolu została tymczasowo oddalona. Niestety czasu na przeprowadzenie przetargu jest dramatycznie mało. Tak to bywa, gdy traci się czas na etatystyczne i antyrynkowe eksperymenty.

Mimo wszystko wierzę, że burmistrz Czapla jako doświadczony polityk uwzględniał także taki scenariusz i prace nad przygotowaniem specyfikacji do przetargu są zaawansowane. Materia nie jest prosta, ustawa też nie jest idealna i doprecyzowana ale trudno na nią będzie zwalać winę za opóźnienia. Rzadko kiedy, tak jak w przypadku ustawy śmieciowej, vacatio legis wynosi 18 miesięcy. Ustawa weszła w życie 1 stycznia 2012 r. a od 1 lipca 2013 r. odpady mają zbierać firmy wyłonione w przetargach. Cztery miesiące, które nam pozostały, to krótki okres, jeżeli uwzględnia się możliwość odwołań od wyniku przetargu.

Warunki przetargu to podstawa

Moim zdaniem należy teraz zadbać o utrzymanie wolnej konkurencji na rynku odbierania odpadów komunalnych. Dobrze by się stało, żeby Turek podzielić na sektory, co dopuszcza ustawa, a umowy podpisywać na maximum 2-3 lata. W przeciwnym razie skazani możemy zostać na wiele lat na jeden podmiot, który na trwałe zdobywając pozycję monopolistyczną może później dyktować warunki. I nie ma tutaj znaczenia czy monopol byłby prywatny czy publiczny, obydwa będą szkodliwe dla mieszkańców.

Należałoby uniknąć ustalenia kryterium jedynie w postaci najniższej ceny. Pamiętajmy, że w tym samym czasie będzie ogłaszane mnóstwo przetargów. Firmy zagrożone wyeliminowaniem z rynku mogą wystartować w wielu z nich i cenowo pójść po bandzie. Po wygraniu kilku kontraktów mogą zorientować się, że nie są w stanie wszystkich obsłużyć i zacznie się wypowiadanie umów. Oby naszego miasta to nie spotkało. Płacąc bardzo wysokie stawki za odbiór odpadów, nie trzeba dużej wyobraźni, by przewidzieć reakcję mieszkańców na widok Turku tonącego w śmieciach.

Ulgi i dopłaty nie będą możliwe

System gospodarowania odpadami ma co do zasady być samofinansujący się. Turkowskie SLD przeforsowało bardzo wysokie stawki za śmieci, niby proponując w późniejszym czasie uchwalenie ulg i dopłat dla rodzin o najniższych dochodach. Nie wiem czy z niewiedzy czy z czystego cynizmu przemilczano fakt, że rada miasta dopłat do śmieci nie będzie mogła ustanowić. Prawo daje możliwość uchwalenia dopłat do wody ale nie ma takiej możliwości w przypadku śmieci! Opłaty za śmieci mają charakter administracyjno-prawny, co powoduje, że to burmistrz w indywidualnych sprawach będzie mógł przyznać komuś ulgi. Systemowo jednak, poprzez uchwałę rady miasta, nie będzie można tego uczynić.

Trudno też zrozumieć w jaki sposób i na jakim poziomie radni SLD chcieliby ustanowić próg uprawniający do ulg. Jeżeli przyjąć chcieli np. kwotę 500 zł dochodu na osobę w rodzinie, to czy dochód np. 505 zł już by uniemożliwiał korzystanie z pomocy? Ten typ myślenia (wprowadzać wysokie podatki i opłaty, a później ustanawiać dopłaty i ulgi) zawsze był mi obcy i sprawiał problem w znalezieniu racjonalności i sprawiedliwości.

Czy Marczewski z Czaplą zawarli układ?

Wydaje się więc, że porozumienie na linii Marczewski-Czapla w sprawie wysokich stawek za śmieci ma podłoże stricte polityczne, mające oddziaływać na styku samorządów miejskiego i powiatowego. W zamian za synekury w miejskiej spółce, SLD ma pomóc w rozbujaniu powiatowej szalupy. Jeśli nawet cel byłby zasadny, to cena wydaje się zbyt wysoka. Trudno zrozumieć dlaczego za to mieliby mieszkańcy płacić z własnej kieszeni. Ale to temat na inny artykuł dot. przełożenia, lub raczej jego braku, lidera SLD na sytuację w radzie powiatu. Wypada wyrazić jedynie zdziwienie, że burmistrz Turku, z którym można polemizować ale też należy uszanować jego osiągnięcia, wchodzi w tak niepewne układy ze swoim odwiecznym oponentem. Ot i uroki samorządowej polityki.

Dariusz Młynarczyk