Mówią, że dobrymi radami piekło jest wybrukowane. Czytając ostatni felieton naczelnego Echa Turku przecierałem oczy ze zdumienia. Pomysł, by zawodowy polityk (poseł) wtrącał się i decydował kto może, a kto nie może być zatrudniony w szkole trąci głębokim komunizmem. Czwartego czerwca obchodziliśmy 25-lecie wolności, a nie 25-lecie PRLu.

Zaskakującą tezę stawia A. Jarek, iż poseł Irena Tomaszak-Zesiuk, zawdzięczając swój mandat tragicznemu zbiegowi okoliczności, nie ma już zobowiązań. Czyżby umknęło mi coś tak spektakularnego jak publiczne losowanie nowego posła? Ślubowanie w sejmie ITZ mogła złożyć wyłącznie dzięki temu, że mandat po ś.p. Krystynie Pośledniej należał do Platformy Obywatelskiej. Mógł go objąć kandydat z kolejnym wynikiem na liście. Rezultat pani poseł to jest oczywiście jej osobisty sukces. Niemniej swój udział w mandacie ma także praca lokalnych struktur Platformy.

Recepta Andrzeja Jarka to droga donikąd

Posłanka słusznie zauważyła, że może być ambasadorem naszej społeczności. Lobbowania za strategicznymi projektami lokalnych samorządów nigdy za wiele. Kiedy samorządowcy zechcą skorzystać z poselskiego łącznika? Tylko w sytuacji, gdy będzie miał stabilną pozycję w parlamencie z perspektywą na jej wzmocnienie. A co naczelny ET proponuje? Recepta na zostanie posłem niezrzeszonym to prosta droga do porażki. W każdej kadencji trafiają się tacy, co idą tą drogą i z czasem odpływają w nicość. Bo cóż może taki poseł? Nie można zjeść ciastka i mieć go dalej. Nie można odseparować się od Platformy i dalej korzystać z możliwości jakie daje przynależność do niej.

Co znaczy przymiotnik „obywatelska”?

Naczelny Echa Turku kwestionuje prawo kobiety do własnego rozwoju zawodowego tylko dlatego, że małżonek jest aktywny na forum publicznym. W Platformie zupełnie inaczej niż Andrzej Jarek rozumiemy czym jest obywatelskość. Kobieta ma prawo do budowania własnej kariery zawodowej. Gdyby mąż pełnił funkcję starosty i chciałby w jednostce sobie podległej zatrudnić na stanowisku kierowniczym żonę, to można wówczas podnosić larum i bić na alarm. Jednak w sytuacji gdy małżonek takiej funkcji nie pełni, ba! jest w opozycji do władz nadzorujących tę jednostkę, to dlaczego żona nie może skorzystać z propozycji objęcia stanowiska wicedyrektora? W czym jest gorsza od Kowalskiej czy Nowakowej?

Liceum potrzebuje wyciszenia

Przydałoby się uspokojenie atmosfery wokół liceum. Pozytywne zmiany można proponować tylko przy współpracy na rzecz dobra szkoły. Ostatnia aktywność małżeństwa Żebrowskich nie pomaga w osiągnięciu tego celu. Ich listy, próbujące doszukiwać się polityki tam gdzie jej nie ma, nie są dobrym przykładem kształtowania u uczniów postaw moralnych i obywatelskich. Nie mówiąc już o kształtowaniu i wychowywaniu młodzieży w atmosferze szacunku dla każdego człowieka.

Frustracja pana Pawła Żebrowskiego wynika z przegranego konkursu na dyrektora LO. Jeżeli jednak aspiruje się do takiej funkcji, to wypadałoby umieć panować nad własnymi, złymi emocjami. Były pracownik kuratorium powinien wiedzieć, że ujawnianie tajemnicy rady pedagogicznej jest złamaniem ustawy o systemie oświaty, a wypowiedzi pełne agresji to niedopełnienie obowiązków nauczycielskich zapisanych w ustawie Karta Nauczyciela. Na szczęście liceum pokieruje osoba stonowana, a nie histeryk niepotrafiący pogodzić się z wynikiem konkursu.

Dariusz Młynarczyk