Zawirowania wokół kolei Konin – Turek spowodowała zbyt pochopna zapowiedź marszałka województwa o zwróceniu się do PKP PLK o wstrzymanie przetargu na dokumentację. Moim zdaniem z szukaniem kompromisu należało poczekać do ustawowych konsultacji przy procedowaniu decyzji środowiskowej.
Bardzo trudno jest mi komentować decyzję marszałka województwa. Marek Woźniak jest moim kolegą, ale przede wszystkim jest moim przełożonym, którego cenię i szanuję za jego osiągnięcia. Jest odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku. Pominę tutaj impertynencje posła Bartosika pod adresem marszałka, gdyż nie zasługują na uwagę porządnych ludzi. W Turku wszyscy wiemy jakim politykiem i jakim człowiekiem jest Bartosik. W świetle kamer i mikrofonów sam wystawił o sobie świadectwo.
W tej sprawie mam inne zdanie niż marszałek
W tej sprawie mam po prostu inne zdanie niż marszałek. Wiem, że nie jest on przeciwnikiem budowy kolei do Turku. Mam żal, bo Marek Woźniak przed podjęciem decyzji nie wysłuchał racji obu stron, tak jak ma w zwyczaju.
Przy projektach, które wywołują duże emocje słychać zazwyczaj głos protestujących. Zwolennicy nie blokują dróg krajowych, nie „bombardują” lokalnych mediów swoimi stanowiskami.
Wybrany wariant W9 jest wg mnie optymalny, chociaż osobiście widzę w nim przynajmniej dwie korekty przebiegu (w Słodkowie i Tuliszkowie).
Z punktu widzenia zasad programu Kolej Plus, ale także z punktu ekonomiki utrzymywania późniejszych połączeń pasażerskich przez marszałka, nie ma innej trasy niż przez Obrzębin, Słodków, Grzymiszew i Tuliszków. Linia do Turku przez Władysławów i północno-wschodnie tereny gm. Turek zapewni zdecydowanie mniej pasażerów niż proponowany obecnie przebieg przez południowo-zachodnią część gminy.
Miasto Turek, gmin wiejska Turek i gmina Tuliszków to są trzy największe gminy w powiecie tureckim.
Kto w zasadzie protestuje?
Konińska grupa przeciwników kolei nie jest liczna, jest wewnętrznie sprzeczna, ale głośna medialnie. Część z nich proponuje inny przebieg linii (przez Kramsk i Władysławów), by umożliwić transport towarowy. Inni w ogóle nie chcą słyszeć o kolei towarowej.
Wielu z nich nie potrafi wskazać jakiego uszczerbku doznają przy budowie kolei. Dla większości z nich wstępnie wybrana trasa nie przebiega przez ich nieruchomości. Posługują się argumentami z zakresu ochrony środowiska, ale uparcie wskazują wariant, który bardziej ingeruje w tereny chronione. A poza tym musimy pamiętać, że mówimy o zelektryfikowanej kolei – najbardziej ekologicznym transporcie.
Wybrany aktualnie wariant W9 koliduje w kilku przypadkach z zabudową mieszkaniową, ale na terenie powiatu tureckiego, a nie konińskiego! Na szczęście są to nieliczne kolizje w Tuliszkowie i Słodkowie, o czym wcześniej już wspomniałem.
Decyzję marszałka poprzedziło kuriozalne pismo PKP PLK (odpowiedź na zapytanie przeciwników kolei), w którym czytamy, że inwestor finansujący 85% kosztów inwestycji nie ma rzekomo wpływu na wybór przebiegu nowej linii kolejowej. Toż to kuriozum! Decydować ma partner, który nie jest współinwestorem, a jedynie współfinansującym inwestycję i to tylko w zakresie 15%. Tego pisma nie podpisał nikt z zarządu PKP PLK, ale jeden z wicedyrektorów kolejowej spółki. To mógł wymyślić tylko „specjalista” namaszczony przez PiS.
Szukanie kompromisu to szlachetna intencja
Marszałek Woźniak podkreśla, że potrzebny jest kompromis. To jest szlachetna intencja, ale moim zdaniem moment na jego zawieranie nie jest odpowiedni. Przy dużych projektach, które idą w setki milionów złotych, każde opóźnienie może być bardzo kosztowne. Unieważnienie przetargu na dokumentację, by jeszcze raz przeanalizować wstępnie wybraną trasę, to opóźnienie co najmniej kilku miesięcy. Czy uda się ponowić przetarg jeszcze w 2023 r.? Mam wątpliwości i dlatego uważam, że zapowiedź marszałka była zbyt pochopna.
Do szukania kompromisu w drodze konsultacji społecznych należało wg mnie poczekać do procedowania decyzji środowiskowej. Obowiązek przeprowadzenia konsultacji jest zapisany w ustawie.
Dariusz Młynarczyk
Comments
No Comments