Banałem jest już mówienie, że śmieci w Turku są zbyt drogie. Mamy najwyższe stawki i prawdopodobnie najdroższy system gospodarowania odpadami. Burmistrz Czapla z uporem broni swojej koncepcji. Radny Antosik brnie w ślepy zaułek, proponując rozwiązanie korzystne dla monopolisty.

Największym dla mnie zaskoczeniem na sesji była informacja o zanotowanym deficycie po półroczu funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami w Turku. Deficyt powstał pomimo uchwalenia przez radnych najwyższych stawek w Wielkopolsce. Co to oznacza? Nic innego jak to, iż PGKiM ma tak rozbuchane koszty, że 13,10 zł od osoby to dla niego za mało! Informacja o deficycie nie wystawia dobrego świadectwa zarządowi spółki. Zdziwiłem się więc widząc prezesa PGKiM na sesji. Spodziewałbym się raczej wysłania niższego rangą pracownika PGKiM, np. dyrektora R. Bartosika.

Obniżenie kosztów PGKiM to podstawa

Moim zdaniem obniżenie kosztów funkcjonowania PGKiM jest podstawowym warunkiem obniżenia cen śmieci w Turku. Drugim jest przeprowadzenie konkurencyjnego przetargu, bez uciekania do sztuczek z zawiązywaniem sztucznego konsorcjum, ocierającego się o zmowę przetargową. Nie można także ogłaszać przetargu z zaskoczenia, by nikt poza konsorcjum PGKiMu nie startował. Można rozważyć jeszcze podzielenie miasta na kilka sektorów, by zwiększyć konkurencję. Należy uszczelnić system, poprzez egzekwowanie podpisania umowy na odbiór odpadów przez wszystkie podmioty na terenach niezamieszkałych. To pozwoli obniżyć ceny śmieci być może nawet do poziomu 8 zł/os. Radnym trudno to wyegzekwować. Niezbędna jest zmiana filozofii działania burmistrza lub zmiana samego burmistrza.

Na obniżkę również mogłaby wpłynąć zwiększona akcja informacyjno-edukacyjna na temat segregacji odpadów, bo z jej skalą też jest problem. Oszczędności przyszłyby w dłuższym okresie, bo początkowo należałoby ponieść koszty takiej akcji.

Dobra decyzja objęcia systemem jedynie nieruchomości zamieszkałych

W tej sprawie podzielam stanowisko burmistrza. Nieruchomości niezamieszkałe to enklawa, gdzie działa jeszcze wolny rynek. Każdy podmiot sam wybiera odbiorcę swoich odpadów – czy to duża firma, działkowcy czy mały sklepik. Niektórzy być może potrafią nawet na swoich śmieciach zarobić. Dzięki temu taki system jest racjonalny.

Natomiast nie rozumiem dlaczego radny Antosik chce na siłę wszystkich uszczęśliwić rozbuchanymi kosztami PGKiM, a objęcie terenów niezamieszkałych miejskim systemem to spowoduje. Obniżajmy ceny śmieci w ramach obecnego modelu, bo to jest możliwe. I nie róbmy tego kosztem działkowców i właścicieli małych sklepików. Filozofia Janosika jest mi obca.

Błędna decyzja i niezrozumiały upór burmistrza w sprawie wysokości stawek

Burmistrz Czapla przy wielu swoich zaletach ma jedną irytującą wadę, nie potrafi przyznać się do błędu. Nie potrafi zaakceptować pomysłów zgłaszanych przez osoby będące w opozycji do jego polityki. Nikt rozsądny nie będzie robił zarzutu burmistrzowi, jeżeli turkowskie rozwiązania będą różniły się od tych przyjętych w gminach wiejskich. Natomiast trudno zrozumieć i zaakceptować burmistrzowski parasol ochronny nad rozbuchanymi kosztami działalności PGKiM.

Czapla i Antosik wyznają tę samą filozofię

Burmistrz Czapla od początku konsekwentnie broni wysokich stawek za śmieci, bo odbiorem i zagospodarowaniem odpadów zajmuje się PGKiM. Argument, że to miejska spółka nie przekonuje mnie. Co mają z tego mieszkańcy, poza wysokimi cenami za śmieci, za wodę, za zarządzanie wspólnotami mieszkaniowymi, etc.?

Radny Antosik chce zapewnić większe przychody przedsiębiorstwu Orli Staw. Stąd pomysły objęcia systemem terenów niezamieszkałych oraz zlecania odbioru śmieci bez ich zagospodarowania. W ten sposób chce wymusić, by odpady komunalne z Turku trafiały jedynie do Orlego Stawu i aby zarabiał jedynie on. Argumentacja taka sama jak burmistrza Czapli – „bo to nasza instalacja jest.” A ten zakład jak każdy monopolista tani nie jest. Mieszkańcy Turku znów niewiele z tego by mieli. Proponowane rozwiązanie może pozwoli na niewielką obniżkę w jednym segmencie, ale w drugim przyniesie już podwyżki.

Bardziej troszczą się o interes monopolistów, niż turkowian. A samorząd nie polega na tym, by spółki miejskie były extra dochodowe kosztem mieszkańców. W końcu to mieszkańcom ma żyć się lepiej, a miejskim spółkom dopiero w dalszej kolejności.

Dariusz Młynarczyk